Skąd się u nas bierze ta ciągła potrzeba dążenia do doskonałości, która tak skutecznie zatruwa nam życie? Jak się pozbyć uczucia, ze moglibyśmy zrobić więcej, lepiej i szybciej? Jesteśmy bombardowani obrazkami perfekcyjnych ciał, domów, wakacji i rodzin. Jak się uchronić od tej pogoni za byciem doskonałym? Tak często szukamy inspiracji w programach telewizyjnych, gdzie pani w nieskazitelnym makijażu i pięknej kreacji pokazuje jak uporządkować nasze życie w kartonikach z nazwami kategorii oraz, jak wyczyścić fugi podłogowe szczoteczką do zębów. To takie krzepiące móc zobaczyć, że ktoś ma w domu jeszcze większy bałagan niż my i, o zgrozo, nie wstydzi się go ujawnić. Pewnie, jak w wielu sprawach najlepszy jest złoty środek. Trochę zgodnie ze starą prawdą: brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko. Bo z tym perfekcjonizmem jest trochę tak, jak z króliczkiem, którego się goni, a nie łapie. Może warto zatem sobie trochę odpuścić. Bo w końcu nic bardziej nie utrudnia ekspresji siebie niż życie w nieskazitelnie czystych przestrzeniach. To tak, jakbyśmy zatrudnili dekoratora, by zaaranżował przestrzeń według najnowszych trendów designu i bali się oddychać w stworzonym wnętrzu. Coś, co nie jest krzykiem mody, daje nam komfort przebywania w oswojonej, tylko naszej przestrzeni. To samo dotyczy poszukiwania nowych sposobów aktywności. Nie dowiemy się, czy coś lubimy, jeśli tego nie spróbujemy. Idealność nas deprymuje. Dużo lepiej jest być po prostu fajnym i dobrze się czuć z samym sobą.

miloha.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ